Zapłać za 30 dni
Opis
Zagadkowo pokrętne wyjaśnienia żony i siostry.
Obie kłamią. I żona – Lucy. I siostra – Mary. Kłamią w sprawie swojego męża i brata, Toma, który zaginął podczas pieszej wycieczki, gdy małżonkowie spędzali weekend w swoim domku letniskowym. Lucy od początku twierdzi, że nie ma pojęcia, co się stało z mężem. Mary w to nie wierzy. Jest przekonana, że Lucy zabiła Toma. Znajduje ślady, które mogą to sugerować (np. plamy krwi w łazience).
Lucy okoliczności zaginięcia męża opisuje na posterunku policji. Plącze się w zeznaniach. Mary nagrywa swoją wersję wydarzeń na dyktafon podczas długiej jazdy samochodem. Obie nawzajem kwestionują swoją prawdomówność, a ich zeznania wcale nie przybliżają policji do wyjaśnienia zagadkowego zniknięcia Toma. Na jaw wychodzą kolejne fakty. Coraz więcej poszlak wskazuje na winę Lucy. Co się zdarzyło w domku letniskowym Kaskada? Dlaczego żadna z kobiet nie mówi prawdy?
Recenzje
Książka Jane Heafield "Nie wierzcie jej" również porusza temat relacji między rodzeństwem. Ile dla brata czy siostry bylibyście w stanie zrobić? Podczas weekendu, który Lucy i Tom spędzali w domku letniskowym dochodzi do incydentu. Tom przepada jak kamień w wodę. Lucy twierdzi, że się pokłócili, a Tom wróci gdy ochłonie. Mary, siostra Toma nie chce wierzyć w ten przebieg wydarzeń i oskarża Lucy o zamordowanie własnego męża. Kto kłamie, a kto mówi prawdę? Książka jest mocno zakręcona. Poznajemy fabułę z perspektywy Lucy oraz Mary. I jak to punkt widzenia może zmienić rzeczywistość. Te same wydarzenia zupełnie inaczej wyglądają w oczach Lucy niż Mary. Zdecydowanie ta dwójka się nie lubi. Wszystkie poszlaki wskazują na żonę Toma, jednak Mary również zachowuje się dziwnie. Trochę mi się dłużyła ta książka. Ja bym ją troszkę skróciła, bo konflikt tych dwóch bohaterek stawał się nużący. Można się było domyślić, że mamy tu ukryte drugie dno. Zakończenie troszkę mnie zaskoczyło co sprawiło, że wartość książki trochę wzrosła. Nie mniej była to książka na raz i pewnie nie zapamiętam ją na długo.
Poznajemy dwie wersje tej historii. Z perspektywy Lucy i Mary, które nie przepadają za sobą. Tom i Lucy wyjechali na weekend do domku letniskowego. Niestety nikt nie ma pojęcia, co stało się z Tomem, który tajemniczo zniknął. Mary, siostra Toma podejrzewa, że Lucy zamordowała Toma. Obie kobiety przedstawiają odmienną wersję wydarzeń. Ich zeznania nie pomagają policji wyjaśnić zagadkowego zniknięcia Toma. Wkrótce na jaw wychodzą kolejne fakty i policja zaczyna podejrzewać Lucy. Co stało się z Tomem? I co tak naprawdę zdarzyło się w domku letniskowym? Dlaczego każda z kobiet kłamie? Przekonajcie się sami. "Nie wierzcie jej" to historia o tajemniczym zniknięciu męża Lucy oraz o kobietach, które nonstop użerają się ze sobą i wzajemnie oskarżają się. Obie kłamią i mataczą w śledztwie. Historia pełna kłamstw i intryg. Autorka stworzyła tak irytujące bohaterki, że miałam ochotę je rozszarpać. Istne idiotki, których nie polubiłam. Akcja powieści rozkręca się w idealnym tempie, a autorka świetnie podsuwa kolejne tropy i wyprowadza czytelnika w pole. Podczas czytania tej książki doświadczyłam różnych emocji. Idealna książka dla fanów dramatów, bo thrillerem nie można nazwać tej książki. Jeśli lubicie rozwiązywać zagadki kryminalne to nie będzie nudzić się. Jedna ja trochę rozczarowałam się tą książką, bo liczyłam na dobry thriller. Nie polecam Wam czytać opisu tej książki, bo niestety za dużo zdradza. Jest to dla mnie ogromny minus, bo taki opis zabiera całą przyjemność z czytania książki i poznawania danej historii. Przeczytajcie i sami oceńcie.
Czy można zaufać drugiej osobie? Czy można wierzyć, że zawsze mówi prawdę i jest wiarygodna? Taki scenariusz jest jak najbardziej pożądany, ale życie często jest przewrotne i wiele rzeczy wychodzi inaczej, niż byśmy chcieli. Dzieje się wbrew naszym oczekiwaniom. A jeżeli wszyscy wkoło kłamią, to wtedy już trudno rozeznać się w sytuacji. Trudno wyciągnąć prawidłowe wnioski, gdy rzeczywistość jest zafałszowana ... Która z bliskich kobiet dla Toma, siostra czy małżonka mówi prawdę? Która kłamie? Każda z nich twierdzi, że ta druga jest niewiarygodna. A my musimy się w tym doskonale odnaleźć. Lucy spędza z Tomem weekend w domku letniskowym. Z wyjazdu powraca tylko żona, mąż zaginął. Lucy twierdzi, że wybrali się na wycieczkę do lasy i ona skręciła sobie nogę i zawróciła, a on poszedł sam dalej. I kobieta nie wie, co się z nim stało. Natomiast Mary prognozuje, że Lucy zabiła Toma i za wszelką cenę stara się to udowodnić. Nawet znajduje w domu ślady krwi, co jej zdaniem stawia żonę w złym świetle. Lucy oczywiście staje się pierwszą podejrzaną. Jej zeznania nie są spójne, plączą się i są mało wiarygodne. Trudno jest się jej bronić, tym bardziej, że Mary cały czas wyszukuje przeciwko niej dowody. Gdzie leży prawda? Której z kobiet zależało na jego śmierci? Jeżeli dotrze do nas, że żona zwiększyła wartość polisy, to oczywiście staje się główną podejrzaną. Jeżeli natomiast wnikniemy w czasy młodości rodzeństwa i ich sprawy rodzinne, szala przechyla się na drugą stronę. I do samego końca nie będziemy mieć pewności, kto stoi za zniknięciem mężczyzny ... Fabuła przedstawiana jest naprzemiennie, z dwóch punktów widzenia, Lucy i Mary. Każda opowiada historię ze swojej perspektywy, ze swojego punktu widzenia, mając określoną wiedzę na temat stosunków rodzinnych i wzajemnych zależności. Jest to ciekawy zabieg, wzbogaca nasze odczucia i daje nam wiele argumentów przemawiających ze wersją każdej ze stron. Tylko my musimy sami wypośrodkować i obiektywnie spojrzeć na wydarzenia i samemu ocenić, która z kobiet jest bliżej prawdy, która wersja wydarzeń da się obronić. Nie jest to łatwe, gdyż każda z nich ma rację i swoje osobiste spostrzeżenia. Ja się czułam jak w jakimś młynku wydarzeń, gdy byłam pewna, że to Lucy jednak zabiła męża, to pojawiały się Mary i wszystko zostało zaburzone. Jedno jest pewne, do samego końca będziemy wodzeni za nos, oszukiwani, omamiani i nasze widzenie będzie zakłócane zeznaniami drugiej ze stron. I to jest ten walor tej powieści. Ale dla mnie ta lektura trochę się dłużyła i przeciągała, pewne sekwencje się powtarzały. Momentami wiało nudą i marazmem, nic się nie działo. W tej opowieści nie ma co liczyć na szybkie tempo wydarzeń, tutaj wszystko dzieje się swoim rytmem, jednostajnie i bez nagłych zwrotów akcji. Pomysł na fabułę ciekawy i godny uwagi. Bohaterowie wykreowani ciekawie i realistycznie, ale zachowania niektórych z nich irytowały mnie i strasznie denerwowały. Brak pewności siebie i taka niepewność czyni bohatera mało wiarygodnym. Mimo pewnych mankamentów myślę, że warto po nią sięgnąć i być do końca, aby dowiedzieć się, gdzie jest prawda, i jaka ona jest. A może jest całkiem inna niż ta prezentowana zarówno przez żonę, jak i siostrę zaginionego? Może jest trzecia wersja, dotychczas nie brana w ogóle pod uwagę? Wszystko się okaże w zaskakującym finale ...
"Niestety, moje łzy, podobnie jak jej kłamstwa, są niczym więcej jak stratą czasu." Ta historia była naprawdę w porządku, nic wybitnego, ale też za bardzo nie mam się do czego przyczepić. Wciągająca fabuła i ciekawa para głównych bohaterek, których pojedynek obserwujemy przez całą książkę, próbując odgadnąć, która z nich mówi prawdę, tworzą zgrabną całość. Dobrze się to czyta, ale bez większych emocji. Zabrakło trochę pogłębienia aspektu psychologicznego i szybszego tempa, ale w tym wypadku nie są to rzeczy, które jakoś znacząco przeszkadzają w lekturze. Jeżeli szukacie czegoś lżejszego w tym gatunku, co pozwoli wam zrelaksować się na parę godzin, to " Nie wierzcie jej", będzie dobrym wyborem.
Zagadki, zagadki i jeszcze raz zagadki… a wszystko to w dzisiejszej premierze, czyli „Nie wierzcie jej” Jane Heafield. Co tak naprawdę wydarzyło się z Tomem? Jego siostra i żona mają w tej kwestii odmienne zdania i obie kłamią. Dlaczego? Książka wywarła na mnie bardzo mieszane wrażenie. Z jeden strony mamy wiele zwrotów akcji, która naprawdę świetnie pędzi. Dostajemy wiele informacji, które powodują, że w naszej głowie pojawia się co trochę nowy scenariusz wydarzeń. Nie wiemy co jest kłamstwem, nie wiemy co jest prawdą. Autorka zadbała o to, aby namieszać w naszej głowie i całej fabule książki. Jednak muszę przyznać, że ma to swoje plusy i minusy. W pewnym momencie zaczynało mnie to już męczyć i chciałam wreszcie poznać całą prawdę. Odnosiłam wrażenie jakby autorka na siłę chciała dobić określaną ilość stron. Jeżeli chodzi o bohaterów to niestety ich portery psychologiczne były nijakie. Nie mieli w sobie nic ludzkiego, rzeczywistego. Były to postacie mocno toporne i „płaskie” bez osobowości. Wiem, że dla wielu związek ze skazańcem to dziwactwo. Tom nieustannie z tego żartuje: Richard to chłopak idealny, bo zawsze wiem, gdzie jest; nie muszę prać jego rzeczy, nie muszę mu gotować i nawet mnie nie zdradzi, chyba że "schyli się po mydło". Emocje bohaterów były nijakie. Kompletnie nie dało się ich odczuć. Obie bohaterki kompletnie nie zyskały mojej sympatii. Przepychały się, kłamały, chciały tylko osiągnąć własne cele. „Nie wierzcie jej” to książka na pograniczu czegoś naprawdę dobrego i totalnej klapy. Ma swoje plusy i minusy, a ja sama nie potrafię zdecydować czego było więcej. Zapewne tytuł będzie miał swoich zwolenników, jak i przeciwników a mi nie pozostaje nic innego jak tylko napisać, abyście sami się przekonali po której będziecie stornie.