Tak właśnie wygląda rzeczywistość na chwilę przed tym, jak potykasz się o własne nogi i upadasz. To nic – czasem dobrze jest sobie poleżeć. Nie wstawaj jeszcze, zaczekaj, odpocznij. Wiem, że myśli tłoczą Ci się w głowie i kosmos spada prosto na Ciebie - ale ze spokojem. Na wszystko znajdzie się rada, musi się znaleźć! Czyjeś ręce właśnie składają nówka-sztuka IPhone’a 14 Pro, którego za tydzień kupisz przez Internet. Ach, tak. Słodkie otępienie posiadania. Brania. Chcenia. Nieoddawania. Moje! Moje! Moje! No właśnie - a chwilę po tym, jak uczynię to swoją własnością, to zaczyna się mną bawić. Mój kciuk drga w zniecierpliwieniu oczekując wieczornego scrollingu. Kalorie próbują się ograniczać, by biodra dogadały się wreszcie z tą nową mini spódniczką. Choć oczywiście to kwestia chwili, zanim biodra tę miniówkę porzucą dla nowego modelu jeansów. Wydaje się jednak, że zarówno miniówka, jak i jeansy się na to godzą. Wiedzą, że ich żywot jest krótki, bo ten Chińczyk nie starał się zadbać o ich jakość, aby mogły trwać. To nic. Fast-fashion jest dobrym rozwiązaniem, bo szybkie przeskoki między fast-foodem a fitnesiarstwem powodują częste zmiany wagi, sylwetki, a co za tym idzie – garderoby. Siup i do śmietnika. Tak samo myśli - siup na Instagrama. Potem siup do łóżka, rano siup do pracy i – jak nawija Fifi Szcześniak aka Taco Hemingway – “pracujesz cały dzień, żeby miło spędzić noc, żeby życie było snem, żeby słyszeć życia dźwięk i tańcujesz całą noc, żeby życie miało wdzięk, łykasz bas niby tlen, żeby życie miało sens”. To już to. Teraz. Biegniesz, aż nagle - upadasz.
To nic, poleż i poczytaj!