Była listopadowa noc, gdy dwóch mężczyzn włamało się do domu rodziny Butkiewiczów. Tej nocy rodzice Amelii zostali brutalnie zamordowani. „Ta dziewczyna nie ma prawa żyć!”, usłyszało skulone ze strachu dziecko schowane między kuchenne szafki. Mimo tej przerażającej zapowiedzi ośmiolatce udało się uniknąć śmierci. Dostała nową tożsamość i nowy dom. Jednak strach miał nigdy jej nie opuścić. Morderców rodziców nie udało się odnaleźć.
Osiemnaście lat później koszmar powraca. Już nie w postaci towarzyszących Amelii lęków, a jako rzeczywiste zagrożenie. Od teraz ani ona, ani jej bliscy nie są bezpieczni. Mordercy zamierzają zrealizować groźbę sprzed lat.
Kim są i jakie zagrożenie stanowi dla nich kobieta?
Gasnące światło to opowieść o przeszłości, naznaczającej nawet tych, którzy nie są jej częścią.
Recenzje
Lubię książki autorki i to są kolejne, które biorę w ciemno. Nie muszę znać zarysu fabuły, aby podjąć decyzję. Czy tym razem historia również okazała się być wciągająca i warta uwagi? 'Tym razem jej się udało. Ale nie bój się, dostaniemy ją prędzej czy później. Ta dziewczyna nie ma prawa żyć!' Pewnej nocy rodzice małej Amelii zostają brutalnie zamordowani, a sama dziewczynka dzięki kryjówce uchodzi z życiem. Jako dorosła kobieta jednak ponownie jest zagrożona, ponieważ ktoś próbuje ją zabić. Czy są to ci sami ludzie? I dlaczego obrali sobie za cel akurat Amelię? Historia zaczyna się w momencie, kiedy ośmioletnia dziewczynka wymyka się zabójcom swoich rodziców. Wydawać by się mogło, że trauma nie pozwoli jej normalnie żyć, jednak poznajemy Amelię jako dorosłą kobietę i w dużej mierze jej życie wróciło na normalne tory. Jednak nie wszystko jest takie, jak mogłoby się wydawać, a duchy przeszłości zawsze wracają. Autorka przedstawia nam świat z perspektywy bohaterów współczesnych, ale też tych, którzy już nie żyją. Dzięki temu zabiegowi mamy szeroki pogląd na całą sytuację i powoli dochodzimy do sedna, czyli rozwiązania zagadki zabójstwa z samego początku. ' - Szukali mnie w całym domu - szepnęła, wtulając twarz w zgięcie jego szyi. - W końcu odpuścili, ale usłyszałam, jak jeden z nich powiedział, że prędzej czy później mnie dorwą.' Bardzo wciągająca i wielowątkowa opowieść z tłem historycznym. Poznajemy motywy zbrodni od czasów II Wojny Światowej. Chociaż akcja rozkręca się powoli to właśnie w tym tkwi zaleta tej książki. Zarówno fani autorki, jak i jednotomowych kryminałów znajdą tutaj coś dla siebie. Ja polecam! 'Nie miała na to wszystko siły. Skąd miałaby ją wziąć, skoro z trudem zdobywała się na wstawanie z łóżka?'
Hanna Greń należy do wąskiego grona moich ulubionych autorek kryminałów. Przeczytałam wszystkie książki i opowiadania jej autorstwa dlatego, niczym wygłodniały szczeniak na kość, rzuciłam się na najnowszą powieść „Gasnące światło”. Mimo że wiedziałam czego mogę oczekiwać, to nie liczyłam na taką ucztę! Od dziś to mój numer jeden w twórczości autorki, która nie tylko stworzyła wielowątkową, fascynującą fabułę, gdzie wiele pozornie niezwiązanych ze sobą dróg prowadzi do prawdy, ale jak zawsze wykazała się mistrzostwem przy kreowaniu bohaterów i realizmem w opisie prowadzonych śledztw. Od pierwszych stron podsyca ciekawość czytelnika i budzi silne emocje. Brutalny napad na spokojną rodzinę, z którego uchodzi z życiem tylko ośmioletnia Amelia ukazany z jej perspektywy budzi ciarki. Umorzenie sprawy skazuje ją, mimo zmiany tożsamości i upływu osiemnastu lat, na życie w cieniu tragedii i poczuciu zagrożenia. Bo ona również miała zginąć. Tylko dlaczego? I co wspólnego z tą zbrodnią może mieć ucieczka gestapowców pod koniec drugiej wojny światowej? Wydarzenia bieżące przeplatane tymi z czasów powojennych długo nie dają uchwycić żadnej stycznej, a nasze domysły z góry skazane są na porażkę. Jedno jest pewne. Wypłynięcie w mediach sprawy rodzinnej zbrodni jest niczym zapalnik, który dosłownie wysadza w powietrze wątłą stabilność Amelii. Czy prowadzącemu śledztwo policjantowi uda się odkryć to, co przed laty nie udało się jego ojcu i schwytać sprawców? Znakomitą rozrywką okazało się wplecenie w fabułę śledztwa sprzed lat w sprawie zabójstwa w ośrodku psychiatrycznym. Z braku bezpośrednich dowodów oparte na dedukcji niczym u Sherlocka Holmesa wielokrotnie budziło uśmiech na mojej twarzy. Hanna Greń niezmiennie zachwyca! Porywa w fascynujący wir zdarzeń sięgający dalekiej przeszłości, która swymi chciwymi mackami oplata teraźniejszość niczym straszliwe bóstwo żądające kolejnych ofiar. Obnażając najniższe ludzkie instynkty podsycane poczuciem krzywdy, niezdrową ambicją, czy strachem niepozwalającym głębiej odetchnąć trzyma w napięciu do samego końca. Głodni wrażeń? Ta książka zaspokoi Wasz apetyt!