+ czas dostawy
Zapłać za 30 dni
Opis
Czy skoro Ziemia jest częścią kosmosu, to nie jest czymś naturalnym, że wszyscy jesteśmy kosmitami?
Według Jacka Poncyliusza zapominamy o czymś tak oczywistym, tak samo jak trudno nam uwierzyć w to, że można porozumiewać się, żyć, bez nazywania przedmiotów, uczuć i sytuacji.
Na przykładzie prymitywnego, z naszego punktu widzenia, dzikusa Baltazara ukazuje postać, która nie nazywa swoich uczuć, bo tego nie potrafi, nie nazywa przedmiotów, zjawisk, ale przecież to nie sprawia, że woda przestaje być mokra, noc ciemna, a ogień gorący. Ukazuje również targane nami uczucia, które mogą mieć działanie niszczące lub tworzące, w zależności od tego, w którym kierunku zostanie skierowana nasza energia. Wydaje nam się, że jesteśmy panami samych siebie, tymczasem od wieków, a może od samego początku istnienia dajemy sobą kierować siłom i istotom wyższym od nas, nieskalanych religiami, konfliktami, traktującym nas jako swoisty eksperyment, który dla nich samych okazał się zaskoczeniem. Początki inteligencji, ciągi myślowe, umiejętność uczenia się na własnych błędach i błędach poprzedników, doświadczanie, wiedza, świadomość
Czy świat, w którym żyjemy, to jak wygląda nasza planeta, język, religie, ustroje, czy doszliśmy do tego sami oraz czy zmierzamy we właściwym kierunku?
Być może właśnie dość odważna teoria Jacka Poncyliusza pozwoli nam zagłębić się w temat roli kosmosu w życiu na Ziemi i spróbować znaleźć odpowiedzi na te pytania.
KSIĄŻKA W JĘZYKU POLSKIM I ANGIELSKIM
Recenzje
Książka pokazuje nam wszystkim jej czytelnikom tzw. paradoks naszych skrótów myślenia. Pokazuje nasze skłonności do rozbudowania i rozwlekania tego pozornego streszczania naszej wiedzy tak bardzo, że powstają z tego budowane w rozpędzie natchnienia niesamowite labirynty przekazów idei, pojęć, znaków. Tak konstruowane przez nas w przypływie inwencji twórczej komunikacyjne korytarze świadomości niszczą bardzo skutecznie i nieodwracalnie SENS WIADOMOSCI NADAWANYCH. W naszym zapominaniu się w ekstazie rozkoszy zbytecznego ubarwiania zdań zapominamy o przesłaniu głównym… o łączeniu, łączności, rozumieniu. Pęd i szybkość nadawania, różnorodność bogactwa wysyłania do kogoś oraz wielość, pojemność, wielkość przekazu do innych , do odbiorców, jest jak paczka cegieł albo też bomba atomowa zawierająca destrukcyjną moc naszego wydalania z nas produkowanych idei znaczeń jak atak i niepowstrzymana seria ciosów w walce na ringu wymiany ważności wartości informacji. Mówienie i rozmawianie nie jest teleportacją nazw ani ich znaczeń czyli nie jest transferem ciągów strumieni obrazów ułożonych w nadawanym porządku ustawienia ich kolejności. A szkoda, że tak nie jest. Choć z założenia tak miało być, tak przynajmniej byśmy chcieli.