Ministerstwo Nie dla Dam. Tom 1

„Ministerstwo nie dla dam” to książka dla dzieci w wieku od 9-12 lat. Muszę jednak przyznać, że zaskoczyła mnie i to bardzo. Autorka zabiera nas do czasów II Wojny Światowej, do Londynu. Poznajemy tam dziewczynkę May Wong, która wraz ze starszą siostrą została w Anglii. Jej rodzice wrócili do Hongkongu. May ma 11 lat i uważa się za szpiega. Pewnego dnia kradnie siostrze kartkę z pewnym adresem, pod który oczywiście udaje się. Tam poznaje chłopca Erica, który jest Niemcem i również znajduje się tutaj z własnej woli. Postanawiają jednak zaprzyjaźnić się i razem trafiają do Elysium Hall. Podobno tutaj ktoś przekazuje informacje dla Niemców. Poznają tam Fionnuali O’Malley, która nie jest przyjaźnie do nich nastwiona. W pierwszych dniach ich pobytu dochodzi do morderstwa. Nie żyje wujek Sidney. Co się stało? Kto go zabił i dlaczego? Tego będzie próbowała dowiedzieć trójka dzieci. Zamienią się w prawdziwych detektywów. Książka nie jest cienka, ale w ogóle nie czułam ilości jej stron. Od samego początku byłam ciekawa jak będzie wyglądać kryminał dla dzieci osadzony w czasach wojny. I uważam, że bardzo ciekawie to wyszło. Trójka dzieci, która zajmuje się szpiegowaniem, została bardzo dobrze tutaj wykreowana. Są to osoby odważne, zacięte i zadziorne. Zwłaszcza główna bohaterka jest tutaj silną postacią, która wszędzie wejdzie. Jak coś sobie wbie do głowy to musi to zrobić i już. Jest tutaj wiele tajemnic, morderstwo, a w tle huk bomb. Książka potrafi trzymać w napięciu i dostarcza wielu emocji. Odkrywając wraz z dziećmi tajemnice nie od razu wszystkiego domyśliłam się. Książka na pewno spodoba się małym fanom zagadek kryminalnych i bardzo ją polecam. Już nie mogę doczekać się kolejnego tomu.

„Ministerstwo nie dla dam” czytałam z ogromną przyjemnością. Robin Stevens zaserwowała nam bowiem opowieść, która ma wiele twarzy. Jest zatem kryminałem z prawdziwego zdarzenia, historią rodzącej się niełatwej przyjaźni, opowieścią z wojną w tle, a także obrazem ludzkich charakterów, wartości i postaw moralnych. A przede wszystkim to dziecięca perspektywa na sprawy, które mogą wydawać się zarezerwowane dla dorosłych. To wojna, szpiegowanie, emigracja, morderstwa i życie w lęku. „Ministerstwo nie dla dam” to książka, na którą czekał każdy, kogo porwała seria „Zbrodnia niezbyt elegancka”. Tym razem poznamy bliżej May Wong, młodszą siostrę Hazel z poprzedniej serii, wraz z jej przyjaciółmi. May to dziewczyna uparta, zadziorna i zdeterminowana. Dlatego, gdy postanawia, że zostanie samozwańczą brytyjską szpieżką, robi wszystko, by zrealizować swój cel. Ucieka nawet ze szkoły i podstępem dostaje się do Elysium Hall, domu, w którym schronienie mają znaleźć uciekające przed wojną dzieci. W drodze poznaje Erica, a na miejscu - Fionnualę. Okaże się, że we trójkę wplączą się w zdumiewającą rodzinną tajemnicę i rozwiążą niebezpieczną zagadkę, z którą nie mogli sobie poradzić dorośli. Ta książka jest o odwadze, przyjaźni i poczuciu obowiązku. To historia z wojną i ciągłym strachem w tle, ale również dająca otuchę, nadzieję i siłę. To w końcu zagadka, nagłe zwroty akcji i rodzinne sekrety. Są tu dziecięca (i nie tylko dziecięca) rywalizacja, tęsknota za rodziną i widmo zagłady, z którym każdy z bohaterów radzi sobie na swój sposób. Jestem pod wrażeniem tego, jak wielowarstwową opowieść zaserwowała nam Robin Stevens. Mamy tu bowiem naprawdę skomplikowane śledztwo („Bardzo trudno jest prowadzić śledztwo i jednocześnie robić to wszystko, co zwykle robią dzieci”) i rozbudowane postaci. Soczyste dialogi, moralne dylematy i obraz bombardowanej Wielkiej Brytanii. I przy tych wszystkich ciężkich tematach, całość czyta się jednak lekko. To z pewnością zasługa tego, że autorka wie, w których momentach należy spuścić nieco powietrza, aby atmosfera nie stała się zbyt gęsta. Takich właśnie książek życzę naszym dzieciom. Takich, które pobudzają umysły i dają czystą radość czytania.